Strona główna > Sprzęt Audio > Recenzja McIntosh MHA100

Recenzja McIntosh MHA100

Wzmacniacz słuchawkowy McIntosh MHA100

Autorytatywny. Legendarny. Kult. Nieważne, ile patosu wykreujesz w epitetach - gdy chodzi o McIntosha, wszystko brzmi odpowiednio. Od ponad sześćdziesięciu lat inżynierowie firmy są najlepszymi na świecie ekspertami w dziedzinie audio high-end. To oni tworzą te wielkie i piękne urządzenia audio, których ceny przyprawiają o zawstydzenie oligarchów, a brzmienie wprawia stereofilów w ekstazę. W siódmej dekadzie swojego istnienia firma zrobiła coś, czego nie robiła nigdy wcześniej. Pierwszy wzmacniacz słuchawkowy! Urządzenie nie zdążyło jeszcze pojawić się na świecie, a już wywołało niemałe poruszenie w szeregach zaawansowanych sędziów osobistego stereo. A teraz długo oczekiwany moment! W końcu mamy go na naszym stanowisku testowym.

Rysunek

Opisując w materiałach prasowych jego niezliczone zalety, McIntosh kładł szczególny nacisk na kompaktowość. Cóż, to zależy od tego, do czego go porównasz. W porównaniu z lodówką jest naprawdę mała. W porównaniu z typowymi produktami McIntosha wydaje się też malutki. Ale obok zwykłego wzmacniacza do słuchawek wygląda to więcej niż imponująco. Waży około 12 kilogramów, zajmuje ćwierć biurka i jest zamknięty w ogromnych aluminiowych panelach.

Jest to szlachetny wygląd i wyczuwalna nuta vintage. Przednia ścianka pokryta jest podświetlaną taflą szkła - McIntosh po raz pierwszy zaczął stosować takie rozwiązanie pół wieku temu. Układ panelu przedniego to klasyczny styl McIntosha: para analogowych pokręteł podświetlanych diodami LED, między nimi kilka diod PowerGuide, pod nimi dwuwierszowy wyświetlacz i gniazdo słuchawkowe. Urządzenie błyszczy jasnym kontrastowym podświetleniem, dumnie nosi logo marki, nie wstydzi się swojego rodowodu i ogólnie wygląda bardzo królewsko. Jakkolwiek, i powinien być królem wzmacniaczy.

Kontrole

Cała kontrola powierzona jest dwóm parom pokręteł po obu stronach przedniego panelu: prawa para służy do kontroli brzmienia, lewa do wyboru wejść i wyjść. Służy on również do wyboru impedancji słuchawek, która ma trzy opcje: 8-40 omów, 40-150 omów i 150-600 omów. Wzmacniacz ten jest gotowy do pracy ze wszystkim, od niskoimpedancyjnych słuchawek po wysokoimpedancyjne słuchawki mastodonta! Pokrętła reagują nie tylko na obrót, ale również na nacisk.

Naciśnięcie prawego pokrętła aktywuje moduł dynamicznej krzyżowej panoramy stereofonicznej, natomiast naciśnięcie lewego pokrętła aktywuje tryb Konfiguracji, który posiada mnóstwo opcji, od regulacji jasności wskaźników po pięciostopniowe strojenie basu. Aby uniknąć kłopotliwego wprowadzania ustawień przy podłączaniu nowych słuchawek, McIntosh pozwala na zapisanie indywidualnych profili dla różnych modeli. Każdy profil określa zakres impedancji, stan crossfeed (włączony/wyłączony) oraz poziom basu. MHA100 może zapamiętać do pięciu różnych profili, wystarczających nawet dla imponującej kolekcji słuchawek High End!

Projekt

Już przy pierwszym spojrzeniu na obudowę MHA100 w oczy rzucają się napompowane "kostki" transformatorów wyjściowych. W McIntoshu pracują one w rozszerzonym zakresie częstotliwości od 12Hz do 100kHz, zapewniając maksymalną liniowość. Daje to wzmacniaczowi ważną strategiczną przewagę nad konwencjonalnymi modelami!

Inne zastrzeżone cechy odziedziczone po "dorosłych" wzmacniaczach McIntosha to niezawodny układ zabezpieczający przed przegrzaniem oraz system PowerGuard, zaprojektowany w celu ochrony słuchawek i głośników przed przeciążeniem. Na spodzie urządzenia, wraz z typowym zestawem interfejsów, czai się miły bonus: zestaw wejść cyfrowych, w tym asynchroniczne USB, które pozwala urządzeniu działać jako zewnętrzny DAC. Sygnał cyfrowy jest najpierw upsamplowany do 192kHz, a następnie downsamplowany do postaci analogowej. McIntosh tradycyjnie nie ujawnia szczegółów dotyczących wnętrza swoich urządzeń, ale wspomina, że korzysta z rozwiązania Burr-Brown'a 32bit / 192kHz jako zintegrowanego DAC'a - jest całkiem prawdopodobne, że jest to renomowany PCM1795.

W rezultacie, MHA100 może pochwalić się całkiem przekonującymi możliwościami cyfrowo-analogowymi, obsługując 24 bity/192kHz optyczne/koaksjalne/AES i pełne 32 bity/192kHz połączenie USB. Kolejnym, a właściwie czterema ciekawymi detalami są pozłacane terminale do podłączenia pary głośników (moc wyjściowa 2x50W przy obciążeniu 8 ohm). To przydatna opcja, bo para dodatkowych głośników na półce nigdy nie zaszkodzi.

Zestaw do badań

Aby przetestować MHA100, zmontowaliśmy solidny sprzęt. Głównym źródłem był potężny odtwarzacz CD Audiolab 8200CD ze słynnym przetwornikiem ESS Sabre ES9018 DAC na pokładzie. Urz±dzenie to jest dobrze znane w¶ród entuzjastów High End nie tylko ze względu na wysokiej jako¶ci ¶cieżkę audio, ale również ze względu na zdolno¶ć do wykonywania zadań wysokiej jako¶ci zewnętrznego przetwornika C/A. W naszym ostatnim teście jako dodatkowy odtwarzacz wzięliśmy Astell & Kern AK240, nasz topowy przenośny odtwarzacz High End. Za transmisję dźwięku z Audiolaba odpowiedzialne były najwyższej klasy interkonekty Oyaide DH-01, a z Astell & Kern - Dr.Head DH-Jack3.5-2RCA, zbudowane na bazie wysokiej klasy niemieckiego kabla Klotz i wyposażone w złocone wtyki Amphenol.

Za czystą moc odpowiadał flagowy filtr sieciowy Cleanline 2 brytyjskiej firmy Isol-8, wyposażony w cały arsenał niezbędny do walki z wszelkimi szumami elektrycznymi. Do podłączenia do jego gniazd użyto mocnych kabli zasilających Oyaide DH-Power z wtykami sieciowymi P/C-079 i złączami IEC. Na koniec słuchawki. Aby w pełni docenić, jak urządzenie współpracuje ze słuchawkami o różnej impedancji i czułości, zebraliśmy ekipę znanych topowych modeli: Sennheiser HD800, Beyerdynamic T70, Audio-Technica ATH-W5000, a także jaskrawych izodynamicznych debiutantów Oppo PM-1, które zdążyły już narobić sporo zamieszania i zebrać garść prestiżowych nagród. W końcu zdecydowali się na nieoczekiwany ruch i dodali do zespołu wysokiej klasy przenośne słuchawki Audio-Technica ATH-ESW11LTD. Ich ponadwymiarowe, 53-milimetrowe przetworniki o poszerzonym zakresie częstotliwości są bezpośrednimi krewnymi tych stosowanych w audiofilskiej ofercie japońskiej firmy. Jak wypadną w parze z rasowym MHA100? Zdecydowanie warto posłuchać!

Sennheiser HD 800

Najwyższej klasy słuchawki otwarte słynnej niemieckiej marki nie należą do łatwych klientów: wysoka, 300-omowa impedancja jest dość wymagająca pod względem wzmocnienia. Nie mieliśmy jednak prawie żadnych wątpliwości, że McIntosh poradzi sobie z nimi bez napięć. I tak się stało. Duet 800-tek z MHA100 grał otwarcie, neutralnie i zupełnie bez zahamowań, bez najmniejszego śladu przesterowania. Bas jest solidny, zwarty i dobrze zdefiniowany - jeśli masz wrażenie, że go trochę brakuje, warto sprawdzić, czy interwał impedancji jest prawidłowo ustawiony we wzmacniaczu.

Złożone dzieła symfoniczne rozgrywają się pięknie, z nienaganną separacją instrumentów i przestrzenią, która zasługuje na epitet "zawrotna". Bardziej energiczne kawałki również przechodzą bez najmniejszych tarć między słuchawkami a wzmacniaczem. Gitarowy rock brzmi mięsisto i energicznie: ci, którzy narzekają, że HD800 są zbyt wyluzowane, po prostu nie mają szczęścia mieć ich w odpowiednim zestawie.

Audio-Technica ATH-W5000

Flagowy okręt Audio-Technica z zamkniętym tyłem, impedancja 40 ohm Audio-Technica od dawna była przedmiotem zażartych dyskusji ze względu na osobliwości ich stylu wykonawczego. Wyraźny nacisk na średnicę sprawia, że są one świetnym wyborem dla miłośników kameralnej muzyki instrumentalnej, ale odstraszają zatwardziałych wielbicieli gatunku.

W połączeniu z McIntoshem słuchawki oferują niemal transcendentną mikrodynamikę, a ich zrozumiałość pozwala usłyszeć najdrobniejsze dźwięki towarzyszące wydobywaniu muzyki z instrumentów. Ich plusy zamieniają się jednak w minusy przy bardziej intensywnej muzyce: dźwięk staje się zbyt ostry, średnica zaczyna bardziej przeszkadzać w poczuciu mocy, mimo całkiem poprawnego operowania niższym basem. W połączeniu z MHA100, te renomowane słuchawki smakowe nie stają się bardziej uniwersalne. Ale ich walory, tak cenione przez miłośników muzyki kameralnej, zostają wreszcie uwolnione w pełni.

Oppo PM-1

Unikalne słuchawki planarne z ultralekką dwustronną membraną, która pozwoliła projektantom wykorzystać jej powierzchnię w dwustu procentach, stały się w tym roku małą sensacją w kręgach audiofilskich. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że modele te mają dumną jedynkę w indeksie nie bez powodu: to rzeczywiście pierwsze słuchawki w historii Oppo. Nie dziwi więc, że byliśmy szczególnie zainteresowani tym, jak rezonansowe produkty debiutantów z High Endu grają z rasowymi wzmacniaczami patriarchów High Endu.

Wynik przesłuchania był niemałym zaskoczeniem. McIntosh i Oppo tworzyli niezwykły duet! Ich neutralny charakter brzmienia z doskonałym przenoszeniem wolumenu żywo przypominał nam Sennheisery HD800, z poprawką na nieco mniejszy wolumen i bardziej namacalny odrzut w rejestrze basowym. Bas naprawdę robi wrażenie: jest potężny, głęboki i precyzyjnie definiowany, ale przy tym dość poprawny i nie zamierza tłumić środka. Wystarczy dla tych, którzy lubią jazz, dla tych, którzy lubią rock, a nawet dla tych, którzy lubią hip-hop.

Beyerdynamic T70

250-omowe słuchawki zamknięte są najnowszym dodatkiem do serii Tesla firmy Beyerdynamic. Istotą technologii Tesla jest wzmocnione pole magnetyczne, zaprojektowane w celu zapewnienia większej kontroli nad ruchem cewki i ostatecznie zmniejszenia zniekształceń dźwięku. Podobnie jak w przypadku modeli Sennheisera o wysokiej impedancji, "rozkręcanie" T70 nie stanowi dla McIntosha poważnego problemu.

Balans tonalny słuchawek jest ciekawy, z subtelnym podkreśleniem górnych i dolnych części spektrum. W połączeniu z innym wzmacniaczem mogłoby to prowadzić do irytującego rozjaśnienia, ale z McIntoshem obraz jest inny: słuchawki brzmią sucho, analitycznie, z bardzo dużą rozdzielczością. Ich szczegółowość jest wystarczająca, by rozłożyć nawet najbardziej brutalny metal na zrozumiałe partie instrumentalne!

Audio-Technica ATH-ESW11LTD

Podstawową misją tych słuchawek jest granie w wysokiej jakości systemie przenośnym: zarówno ich kompaktowy rozmiar, jak i krótki kabel mini-jack na końcu jednoznacznie na to wskazują. Mimo to nie należy lekceważyć ich potencjału: w niewielkich kopułkach umieszczono dojrzałe 53-mm przetworniki, zdolne wytrzymać muzyczną konkurencję z każdym pełnowymiarowym egzemplarzem. Mimo to, połączenie przenośnych słuchawek z masywnym, ważącym 12 kg stacjonarnym wzmacniaczem wydaje się nieco dziwne.

Tym bardziej interesujący jest rezultat! Brzmieniu nieco brakuje wolumenu, a wstrząsom wtórnym - trwałości, ale bas jest pełny, balans tonalny wolny od zauważalnych zniekształceń, a połączenie muzykalności i temperamentu pozwala duetowi masywnego McIntosha ze stonowaną Audio-Technicą pewnie wypowiadać się w każdym gatunku, od opery po rytmiczną elektronikę.

DAC

Aby sprawdzić możliwości zintegrowanego przetwornika MHA100, wytoczyliśmy mu "bitwę" z przetwornikiem ESS Sabre 9018, zainstalowanym w odtwarzaczu CD Audiolaba. Wynik pojedynku był jednoznaczny. McIntosh pokazał swoją przewagę nad renomowanym rywalem na wszystkich oferowanych materiałach, niezależnie od ich rozdzielczości i przynależności gatunkowej.

Wokal sygnowany przez McIntosha na solowej płycie Marka Knopflera Get Lucky zabrzmiał z większą czystością i głębią, podczas gdy fortepian Oscara Petersona na zremasterowanej w 24bit/192kHz płycie Another Day zabrzmiał bardziej naturalnie i szczegółowo, z bardziej plastycznymi zanikami i wyraźniejszą fakturą. Cyfrowa jednostka przetwarzania sygnału w MHA100 działała tak bezbłędnie, że nie znaleźliśmy ani jednej rzeczy, na którą moglibyśmy narzekać!

Wynik końcowy

Zmienić brzmienie swoich słuchawek nie do poznania? McIntosh jest na to zbyt ostrożny, jeśli chodzi o ich indywidualność. Jego misją nie jest przerabianie ich stylu gry, ale wydobycie ich mocnych stron i maksymalne ich ujawnienie. I robi to tak pięknie! Wszystkie testowane przez nas słuchawki, niezależnie od konstrukcji i impedancji, sparowane z McIntoshem grały ze szczególną błyskotliwością, demonstrując wysoką szczegółowość i zdolność do precyzyjnej orientacji w przestrzeni. A niektórym udało się wystąpić na granicy geniuszu! Cieszyliśmy się też, że wzmacniacz dobrze współpracował z przenośnym Astell & Kern AK240, który okazał się pasować do zestawu Dr.Head, podobnie jak do stacjonarnego odtwarzacza CD klasy high-end.

W efekcie otrzymujemy urządzenie, z którym niemal każde słuchawki czują się bardziej utalentowane. Czy to wstyd płacić firmie McIntosh tyle, ile zażądała? Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że oprócz wzmacniacza słuchawkowego dostajemy od firmy dwa smakowite bonusy - wzmacniacz głośnikowy oraz stereofoniczny przetwornik cyfrowo-analogowy USB 32bit / 192kHz.

www.PersonalAudio.ru Alexey Korneev